"Wyglądasz jak pistacja"

Hejka! Witajcie po krótkiej przerwie, w trakcie której pomyślnie zdałam wszystkie egzaminy i zrelaksowałam swój mózg po ciężkiej pracy zwanej myśleniem ;-)
Całe szczęście w tym czasie nie miałam żadnych kosmetyków do zrecenzowania, więc skupiałam się wyłącznie na jednym. Obecnie mam już coś, o czym mogłabym Wam słówko powiedzieć...

Maseczka do twarzy. Borowinowa.
Morskie głębiny

Maseczka pochodzi z moich ostatnich zakupów ze sklepu Kalina, którymi chwaliłam się w jednym z poprzednich postów. Postanowiłam o niej napisać, ponieważ na chwilę obecną jest ona najczęściej używanym przeze mnie kosmetykiem.

Opis produktu:
Gęsta borowinowa maska do twarzy miękko oczyszcza skórę, zwęża pory, odżywia i nawilża skórę. W skład maski wchodzą: organiczny ekstrakt z Laminarii, błoto z Morza Martwego i Morskie Minerały.
Sposób użycia:
Nanieść maskę równą warstwą na czystą i suchą skórę twarzy, zostawić na 10 minut, zmyć wodą.



W rzeczywistości maska różni się wyglądem od tej przedstawionej na opakowaniu. Na pierwszym zdjęciu powinna wyjść ciemnoszara, a wyszła taka trochę bardziej brązowa, a naprawdę jest jasnozielona, pastelowa. "Wyglądasz jak pistacja"- to określenie mojego męża, który mnie w niej wczoraj zobaczył ;-)
Opakowanie to najzwyklejsza w świecie tubka, z której wyciska się zawartość.

Moim skromnym zdaniem...
Maska jest gęsta o przyjemnym zapachu kojarzącym się z kąpielą. Nie wiem do czego innego mogę go porównać, ale grunt, że jest on delikatny i przyjemny, nie drażni nosa i nie powoduje mdłości. Kosmetyk łatwo rozprowadza się na skórze i równie łatwo się go z niej usuwa.
Nie barwi umywalki.
Po nałożeniu na skórę przez pewien czas odczuwałam lekkie mrowienie, a niekiedy silniejsze szczypanie. Działo się to głównie na policzkach, czole i nosie, a więc tam gdzie skóra mi najczęściej obłazi lub twardnieje. Po jakiś 3 do 5 minut od nałożenia na twarz maska przysycha i staje się słabo widoczna. W pierwszej chwili byłam niemal pewna, że znaczna jej część się wchłonęła. Wystarczyło jednak spryskać ją wodą by znów ujawniła swoją obecność. To tak w ramach eksperymentu sprawdziłam- spryskiwać jej nie trzeba.

Niestety na opakowaniu nie została umieszczona informacja jak często można tej maski używać, zastosowałam więc uniwersalny termin: 2-3 razy w tygodniu.
Kosmetyk rzeczywiście oczyszcza skórę, nawilża ją i odżywia. Sprawia, że jest przyjemna w dotyku, miękka i napięta. Również rano dotykając jej odczuwam sporą różnicę, a oczyszczanie jest na tyle skuteczne, że mam bardzo niewielki problem z wyskakującymi na twarzy krostkami, których zdarza się, że nie ma wcale. Polecam! Ostatnio nie miałam ochoty na przyrządzanie sobie maseczki z miodu, a ta sprawdziła się równie skutecznie.

Cena: 11,50 zł

Skład: AQUA WITH INFUSION OF ORGGANIC LAMINARIA DIGITATA EXTRACT, CETEARYL ALCOHOL, DEAD SEA BLACK MUD, STEARIC ACID, GLYCERYL STEARATE, GLYCERIN, PRUNUS AMYGDALUS OIL, FUCUS VESICULOSUS EXTRACT, TOCOPHERYL ACETATE, MAGNESIUM ASPARTATE, ZINC GLUCONATE, COPPER GLUCONATE, BENZYL ALCOHOL, BENZOIC ACID, SORBIC ACID, SODIUM HYDROXIDE, PARFUM.

Ważne!

Zdjęcia, na których został umieszczony adres tej strony, są mojego autorstwa. Proszę o nie kopiowanie ich bez mojej zgody.